niedziela, 28 lipca 2013

Marzenia się spełniają :)

Kilka tygodni temu pisałam o naszych planach dotyczących drugiego dziecka.
No i udało się :) W drugim cyklu starań.A dowiedziałam się we wtorek.Kończymy 5 tydzień.
Jutro wizyta u GP.
No i zaczęłam pracę,też we wtorek.Nie ma to jak same dobre wieści tego samego dnia:)

niedziela, 14 lipca 2013

Witamy ponownie

Długo ns nie było na blogu.Znaczy nie pisałyśmy,ale czytałyśmy Wasze posty.
A u nas króluje brak czasu na wszystko mimo że nic nie robimy:)Od 11 czerwca byliśmy w Polsce na wakacjach.Rodzice bawili sie na weselu na Mazurach a córcia w tym czasie była z babcią,ciocią,wujkiem i kuzynami.
Nie było nas 4 dni.Wyjechaliśmy w piątek z samego rana,nie żegnając sie z dzieckiem.Wiem...przykre.Ale bardziej przykro by było gdybyśmy się pożegnali.Mała jest bardzo do nas przywiązana i każda rozłąka,nawet ta najkrótsza jest tragedią.
Najbardziej obawiałam się jak to będzie w nocy kiedy mamy nie będzie pod ręką.Bo od zwsze noce są ciężkie,dość często śpi z nami w łóżku,wierci się i kręci.Marudzi i płacze.No i wiele się nie zmieniło jak wyjechaliśmy.Pierwsza noc była straszna,druga troszkę lepsza,no i reszta coraz gorsza.W dzień jako tako,była zajęta.Byli kuzyni,były zabawy i wycieczki.Na całe szczęście pogoda nam dopisała.
Wróciliśmy z Mazur we wtorek z samego rana,a w sobotę było kolejne wesele:)Na to już poszliśmy razem z Zuzią.Okazało się że moja córka jest duszą towarzystwa.Wszystkim z rodziny panny młodej skradła serca.Byli zdziwieni jej bezpośredniością,chęcią do rozmów i zabawy.Jednym słowem oczarowała wszystkie ciocie i wujków:)Zachowywała się naprawdę super,a do domu pojechała dopiero po 23.Taka jest wytrwała moja tancerka:)
Efekty nocnikowe są duże.W dzień już nie używamy pieluchy.Tak jak się spodziewałam od końca maja.Może początku czerwca.Jedynie co to na długą podróż do PL i na powrót założyłam.Ale jak lecieliśmy do PL to w samolocie szłam do toalety,ona ze mną i tez chciała siku więc zdjęłam pieluchę.Posadziłam,wysikała się i już pieluchy założyć nie chciała.Później w Warszawie na pkp sisiała,w Lublinie na pkp i dopiero w domu.Myślalam,że w pociągu też zrobi siku.Niestety jak zobaczyła stan "łazienki".Powiedziała że śmierdzi i ona nie chce siku.Wytrzymała!A się obawiałam że będzie osikana.
Jeszcze pozostała nam nocna pielucha.Powoli będziemy się uczyć,ale jak narazie nie woła w nocy.W sumie dzisiaj jej się zdarzyło że wołała,byłyśmy w łazience koło 1 w nocy.Nie dała założyć pieluchy spowrotem.dopiero jak zapadła w głeboki sen,założylam na śpiąco.Koło 5 obudziła się znowu ze chce siku,zdjęłam pieluchę ale nie sikała.Pielucha sucha,a siku poszła dopiero koło 10.Więc jestem dobrej myśli jeśli chodzi o sikanie nocne.
Natomiast w tej chwili jestesmy na etapie oduczania spania z rodzicami w łóżku.Póki co moja metoda jak narazie sprawdza się nienajgorzej.Tylko niestety konsekwencja u mnie kuleje:/ Ale znów jestem na dobrej drodze:)

czwartek, 30 maja 2013

Coś drgnęło:)

Chyba coś drgnęło w sprawie nocnika.Jest coraz lepiej.Kupę wołała już od jakiegoś czasu a od dziś siku.Nie było żadnej wpadki :) i mam nadzieję że tak zostanie,że już załapała.Wcześniej się zdarzało że zawołała ale nie zdążyłam jej donieść.Noce różnie.Jedna zdarzyła się całkiem sucha,zdjęłam pieluchę i dopiero po godzinie zawołała siku.I zrobiła,zdążyłyśmy....
Mam nadzieję że jutro będzie tak samo.Miło by było:)

sobota, 11 maja 2013

Efekty treningu czystości

W dalszym ciągu ćwiczymy samodzielność w kwestii załatwiania potrzeb na nocnik.pieluchy raczej w dzień nie uzywamy chyba że wychodzimy gdzieś na dłużej niż 2h.Przed wyjściem zawsze się wysikamy,nawet jeśli mam zamiar zakładać pieluchę.
Nie pamiętam jak długo trenujemy ale pomału coś się dzieje.U wielu z Was czytałam że najtrudniej nauczyć dziecko kupkę.U nas raczej odwrotnie.Mała załapała że kupę lepiej robić na nocnik,i woła wcześniej.Od kilku dni z kupą zawsze zdążymy na kibelek.Kiedy chodziła w pampersie dość często płakała przy wycieraniu kupy bo ją bolała pupa.Wiadomo,siadło się z kupą to sie przykleiła i ciężko było zmyć:)
Siku-hmmm to już wyższa szkoła jazdy u nas...Ciężko jej załapać kiedy sika.Staram się ją wysadzać co jakiś czas i zazwyczaj trafiam że akurat teraz jej się chce siku.Ale sama z siebie?Nie,nie zawoła...Woła dopiero jak już robi i nie umie powstrzymać żeby dokończyć na nocniku czy w toalecie.Ale nic to...Wazne że powoli zaczyna łapać o co chodzi,nie buntuje się...jest dobrze.Poczekamy na konkretne efekty jeszcze trochę.

sobota, 27 kwietnia 2013

Kolejny raz

Nocnikujemy po raz kolejny.Nie wiem jak nam pójdzie tym razem.Póki co siada chętnie na nocnik za każdym razem kiedy ją posadzę.Wpadki się zdarzają jak nie dopilnuję,kiedy bawi się w salonie a ja np w kuchni coś robię.Kupy to prawie za każdym razem lądują w gaciach ale cóż....Mam nadzieję że za kilka dni,tygodni (max do końca maja,takie moje małe marzenie:)) pozbędziemy sie pieluch przynajmniej w dzień.Na chwilę obecną jeszcze zakładam na spacery i dłuższe wyjścia np.: w gości.

A mi marzy się...marzy mi się drugi dzidziuś:)Zuzia nie chce dzidziusia w domku,ale jestem pewna że jeszcze nie wie co to znaczy:)Mam jeszcze kilka rzeczy do nauczenia Zuzię,żeby się usamodzielniła bardziej.Myślę że do czasu aż ewentualnie pojawi się TO drugie to ona wszystkiego się nauczy.
Na chwilę obecną poczyniłam małe przygotowania do ciąży.Nie wiem czy i kiedy będzie ale to podstawa żeby w ogóle w nią zajść.Otóż odstawiłam plastry antykoncepcyjne.Chcę ustabizilować hormony,więc muszę odczekać troszkę,porobię badania jak będę na urlopie i kto wie...Może się uda.Wystarczy jeszcze przekona męża:)

piątek, 5 kwietnia 2013

Święta,okularki i mam wyjeżdża

Święta minęły niezauważalnie.Były przygotowania,sprzątanie,gotowanie i pieczenie.Byliśmy w kościele,na śniadanku u babci i dziadka.Oj małe obżarstwo ale mam nadzieję ze to nie grzech w święta :). Popołudniu poszłyśmy we trzy baby na spacerek.Krótki bo strasznie wiało mimo ładnej słonecznej pogody.Do swojego domu wróciliśmy kolo 18 (?!),oj długo nas nie było.Poniedziałek zleciał nie wiadomo kiedy i koniec świąt.

Wczoraj miałyśmy wizytę u okulisty.Niestety okazało się że córcia musi nosić okularki.Ma dużą wadę wzroku,nadwzroczność + mały astygmatyzm.Jedno oko +5.5 a drugie +7 (!).Przykro mi że musi nosić te okularki,jest taka malutka a już będzie je miała.Prawdopodobnie po tatusiu.On też nosi okulary ale jaką wadę ma konkretnie to nie wiem.I tez w wieku dwóch lat nosił okulary.
Po wizycie poszłam do optyka zrealizować receptę.Okularki free,wybrałam miękkie oprawki coś a'la gumowo plastykowe. Nie podobają mi się zbytnio na twarzyczce mojej niuńki ale niestety.Trzeba to trzeba.Nic na to nie poradzimy narazie a im wcześniej zacznie nosic tym lepiej bo wada może się zniwelować w ciągu kilku lat.Jeśli nie to są inne możliwości leczenia tej wady.Ale o tym teraz lekarz nie mówił bo jest za mała na jakiekolwiek inne sposoby.
Po niedzieli odbieramy,zobaczymy jak będzie wyglądało noszenie ich.Mam nadzieję że chetnie będzie nosić bo weźmie przykład z taty.Córeczka tatusia to mam nadzieję że się przekona do nich.Od wczoraj jej tłumaczę,że będzie miała takie okularki jak tata,że będą je razem nosić,bawić się w okularkach i oglądać bajki.Wstępnie widzę że jest zadowolona.Wczoraj nawet prosiła żebym jej dała okularki teraz już w tej chwili:) Ale wiadomo,wszystko wyjdzie w praniu.Za kilka dni opiszę jak wygląda to noszenie.

I ostatnia część tytułu.Otóż Mama ma urlop!:) Jutro jadę do koleżanki sama,bez dziecka i bez męża.Na cały weekend.Wyjeżdżam o 13 a wracam dopiero w poniedziałek o 15.Och,czekam na ten wyjazd z niecierpliwością.Na szczęście jeszcze kilkanaście godzin.
Tochę się boję jak sobie poradzą beze mnie.Najgorzej może być w nocy.W dzień Zuzia będzie zajęta,więc nie będzie myślała o mnie a wieczorem?To ja ją codziennie usypiam,daje mleczko i w ogóle.W nocy jak się przebudzi to ja do niej wstaję,a ona i tak zawsze woła tatę.Może nie będzie tak tragicznie.Mam nadzieję że nie będzie mnie wołała w nocy.A mi taki wypad się przyda.Odpocznę troszkę fizycznie i psychicznie.

środa, 13 marca 2013

nocnik c.d

W dalszym ciągu nocnikujemy bo znów mamy bunt pieluszkowy.W dzień za "chiny" nie chce włożyć pieluchy.Chodzimy więc w rajstopach,nawet majtek nie da założyć.Efekt tego jet taki że jak posadzę ją na nocnik co się wysika.Staram się tak co 1,5-2h i zawsze coś trafi tam gdzie trzeba.Wpadka zdarza nam się raz dziennie(zazwyczaj) rano kiedy ściągam pampka i nie wiem kiedy ostatnio sikała.Woła wtedy kiedy już zrobi.
Ze względu na moją szkołę i pracę męża w poniedziałki i środy córka jeździ do dziadków na 3h.I dzisiaj ubierając się nie chciała włożyć pampersa,u dziadków nie ma nocnika tylko nakładka na sedes więc na wszelki wypadek zapakowałam jej w torbę rajstopki na zmianę i majteczki.W zasadzie sama się pakowała:)Dałam jej do wyboru majteczki-a ona wybrała wszystkie 10 szt.!Chciałam odłożyć ale była taka awantura że szok!No i okazało się że dobrze zrobiła bo sikała co chwila.A nie potrafi jeszcze wytrzymać więc co rusz zmieniali jej gatki:)Napiła się zielonej herbaty od babci i tak ją ruszyło na sikanie.
Wieczorem też ciężko z pampersem.Mówi że boli...masuję ale nic nie daje.Więc ściągam pampersa i idziemy siku.Trochę się boję że zasika łóżko więc jak już mocno zaśnie to zakładam z powrotem.
Mam nadzieję że za jakieś 2-3 tyg,max. miesiąc będziemy już bez pampersa:)Trzymajcie więc kciuki!:)

piątek, 8 marca 2013

Nocnik-zaczynamy od nowa

Nocnikowanie od nowa czas zacząć.Idzie wiosna,cieplejsze dni więc i w domu jest cieplej.Nie trzeba dużo grzać a temperatura potrafi się utrzymać dłuższy czas.Od kilku dni ściągam pampersa na kilka godzin-tak żeby jednak dziecko nie przemarzło bo jednak dalej jest chłodno,a mała zakatarzona.
I powiem Wam że chyba łapie o co chodzi:)Nie zdąrzamy z dobiegnięciem na nocnik bo nie wstrzymuje jeszcze ale ważne że sygnalizuje zanim się zsika.Tylko jak jesteśmy w kuchni to nie zawsze-a raczej nigdy-nie udaje nam się dobiegnąć do salonu żeby usiąść na nocnik.Jak wiadomo praktyka czyni mistrza więc będziemy praktykować:)
Dzisiaj stało się coś niespodziewanego.Szkoda że mnie w domu nie było.Byłam na Zumbie,z córcią był tata.Wróciłam i pytam czy nie chce sisiu.Mówi że nie.Widzę rajstopy suche więc pewnie nie sikała.Pomyliłam się...oj bardzo się pomyliłam.Sikała i to sama z siebie.Tata też ledwo co zauważył postęp dziecka.Rozmawiał,przez telefon w kuchni,za chwilę wszedł do salonu a Zuzia już stała przed nocnikiem i mówi "zrobiłam sisiu".Cud!!!Sama zdjęła rajstopy,usiadła i zrobiła.Jestem z niej bardzo dumna:)

środa, 27 lutego 2013

pompki,piatki,budowanie zdań...i mama idzie do szkoły:)

Długo mnie nie było.Znów...ale oczywiście podczytywałam Was.A nie było mnie bo...nie miałam o czym pisać.
Dzisiaj che Wam napisać o zamiłowaniu mojego dziecka do ćwiczeń,o nowym nabytku nocy dzisiejszej i rozmowach z córką:)

Więc...wiem,wiem zdania nie zaczyna się od więc ale...:)Dziecko moje kocha ćwiczyć a w szczególności uwielbia robić pompki.Codziennie robi pompki i rodzicom tez każe:)Nie wiedziałam skąd jej się to wzięło ale dzisiaj sobie przypomniałam.Otóż kiedy w wakacje był u nas bratanek męża to robił codziennie pompki,zazwyczaj rano kiedy Zuzia wstawała i szła go budzić.Wtedy ćwiczyła razem z nim.I tak sobie to zapamiętała że od jakiegoś czasu codziennie katuje nas pompkami,a od wakacji minęło już przecież kilka ładnych miesięcy.Niezłą pamięć mają te dzieciaki:)

Nasz nowy nabytek z dzisiejszej nocy to druga piątka.Ufff jeszcze tylko dwie i koniec:)Cieszę się niezmiernie z tego powodu bo dziecko nie do zniesienia jest przy wychodzących zębach.W dzień jak w dzień ale noce to istna katorga...Śpi w swoim pokoju do około północy a później budzi się z ogromnym płaczem,nie da się uspokoić,wije się jak wąż,krzyczy,piszczy i płacze.Czasem nawet nie da się dotknąć.Ta noc była wyjątkowo nieprzyjemna.Kilka razy nawet dostałam w twarz za próby uspokojenia jej.Aż było mi przykro że tak ją boli i mimo moich prób pomocy i uspokojenia ona nie chce żebym ją dotykała.Bo zazwyczaj pomagało jej głaskanie po pleckach albo brzuszku.A dziś kompletnie nic nie działało,odpychała mnie albo biła płacząc.Wiem że nieświadomie to robiła bo przez sen.Ale nic to,mam nadzieję że się uspokoi i już będzie tylko lepiej.

Od kiedy skończyła 2 latka rozgadała się strasznie,nie wiem o co chodzi ale zauważyłam że dużo dzieci w okolicy dwóch lat zaczyna dużo mówić tak znienacka:)Ale do rzeczy...rozgadała mi się córka na maksa.Ciągle gada,zazwyczaj jakieś głupoty,nie bardzo zrozumiałe dla otoczenia i niezupełnie składne.Jednak czasem,nawet coraz częściej udaje jej się złożyć konkretne zdania,całkiem z sensem.Albo i bez sensu ze względu na sytuację w której o to pyta np.:).Przytoczę tu przykład:
Czekamy na autobus,idzie dwóch chłopców,mijają nas a Zuza pyta:
-mamo,a umią robić pompki?
-kto?
-no te dzieci:)
Kolejna sytuacja kiedy jesteśmy już w autobusie,siedzimy a Zuzia ni stąd ni zowąd pyta:
-mamo będą ślimaki?
-gdzie?(bo jechałyśmy do babci,myślałam że pyta czy u babci  będą te ślimaki:))
-no na drzewie...
I gdzie tu logika pytań?W środku zimy pytać o ślimaki..:)
Są też bardziej logiczne pytania i zdania.Typu:"tata śpi?","W pracy jest?","Pojechał samochodem?","A dziadzio?"(bo dziadzio pracuje z naszym tatą i przyjeżdża po niego do pracy,zawsze przychodzi przywitać się z Zuzią,ale czasem tata jeździ autem "szefa")
Więcej przykładów nie przytoczę bo konkretnie nie pamietam wszystkiego,ale budowane przez nią zdania zazwyczaj są 2-3 wyrazowe i raczej monotematyczne,albo babcia,dziadzio i wujo,albo tata i jego praca,auta i samoloty.Ale cóż...dumna jestem z dziecka bo się ładnie rozwija.Koleżanki z którymi się zbytnio nie widuję,rzadko kontaktuję a maja dzieci w tym samym albo podobnym wieku często pytaja czy już mów,czy dużo itd bo ich dzieci albo wcale nie mówią albo bardzo mało.A ja z córką mogę już pogadać jak z dorosłą:)No prawie...:P  Najlepsze odpowiedzi na moje pytania to:"bo nie..."(nie lubie,nie chce itd:))

No i ostatnia kwestia którą musze się pochwalić.Jakoś na poczatku jesieni,nie wiem może wrzesień,moze październik złożyłam aplikację do collegu.Tak żeby douczyć się języka,zdać jakieś egzaminy językowe i egzamin pozwalający na staranie się o obywatelstwo brytyjskie.Zazwyczaj na miejsce w "szkole" czeka sie około roku.Mi udało się dostac miejsce już po 4-5 miesiacach.Tak więc jutro mam spotkanie potwierdzające moją chęć uczestniczenia w zajęciach,potwierdzenie że mogę uczyć się za darmo i ustalenie terminów egzaminów kwalifikujących na odpowiedni poziom.

środa, 23 stycznia 2013

Zaczytana...

Oj nie było mnie tu trochę,nie miałam czasu:) Tak mnie pochłonęło czytanie książek że w tydzień i 2 dni przeczytałam 3 tomy powieści: "Nad rozlewiskiem".Super książka:)
W weekend zaczęłam nadrabiać kilkudniowe nieobecności w Internecie.Doczytywałam Wasze posty,sprawdzałam fora internetowe na które zaglądam i oczywiście fb.Miałam co nadrabiać bo przez praktycznie tydzień nie zaglądałam.
U nas nic nowego,oprócz tego że zima w pełni w końcu.Sypnęło tydzień temu w poniedziałek i każdego kolejnego dnia podsypywało znów.Zakupiliśmy sanki,plastikowe bo innych nie sposób znaleźć w odpowiedniej cenie.Zresztą nie mam pojęcia gdzie kupić.Na te kilka dni zimy wystarczą nam takie:) W niedzielę ulepiłyśmy bałwana w ogrodzie.Oj jak dawno nie bawiłam się śniegiem,nie wyszedł mi trochę.Mam nadzieję że przez nastepne kilka lat się wprawię znowu.Sankami pojeździłyśmy chwilę,do pierwszego upadku i na tym koniec:)Jeździmy po domu:)
No i dzisiaj.Kolejny krok ku normalności:P.Zaczęłam odzwyczajać córę od naszego łóżka.W planach miałam stopniowe odzwyczajanie.Tzn. usypianie u nas i w środku nocy przenoszenie do własnego pokoiku,ale właśnie wczoraj na jednym blogu,bodajże u "Córki" był post odnośnie takiego sypiania.Że jak dziecko obudzi się w nocy i będzie w innym miejscu niż zasypiało to może się wystraszyć.Więc zmieniłam swój "program" i spróbowałam uśpić ją u niej w pokoju.I co???No oczywiście udało się!:)Trwało to trochę dłużej niż zwykle ale jednak.
Cieszę się jak nie wiem co.Teraz zobaczymy jaka będzie noc.Ale mimo wszystko postaram się nie zaprzepaścić tego sukcesu i bedę kontynuować choćby nie wiem co.

czwartek, 10 stycznia 2013

misz-masz

Po pierwsze minął nam dzisiaj piąty dzień bez smoczka i zaczęłyśmy piątą noc.Nie jest źle:) Wczoraj mieliśmy mały kryzys,jakiś marudny dzień i już miałam chęć sobie ulżyć i nie słuchać zawodzenia,dać małej smoczek ale nie dałam.jestem z siebie dumna mimo że było ciężko.Nie wspomina go już.Może ze 2-3 razy się zdarzyło że zawołała a tak to chyba już zapomniała.
Najbardziej boję się sytuacji kiedy bedzie miała kontakt z innym smoczkowym dzieckiem.Jak zareaguje,czy nie będzie się domagać swojego.Więc jak na razie odwlekam możliwość takiego spotkania w bliżej nieokreśloną przyszłość:)
Po drugie mieliśmy przez jakiś czas problemy ze snem,marudzenie i infekcje co by wskazywało na idące zęby.Nie widziałam nic,nie wymacałam nic.A tu niespodzianka bo mamy jedną piatkę,w bardzo okazałym już rozmiarze wiec wyszła jakiś czas temu a ja ją zauważyłam dopiero 2 dni temu.Nieźle się ukryła:)Jest zaraz za czwórką,wyszła tylko jednym bokiem jak na razie.
Kolejna sprawa to to,że po zabraniu smoczka apetyt u mojego dziecka wzrósł do niebywałych rozmiarów:)Ciągle by coś jadła.Podejrzewam,że ssanie smoka było już nałogiem,a teraz po "rzuceniu" monia musi zatkać czymś buzię.Podobnie jak to z innymi nałogowcami m.in z palaczami:)
A ja-wzięłam się za siebie.Trenuję z Ewą Chodakowską,idzie tak sobie ale mam nadzieję że z każdym dniem będzie coraz lepiej.Do tego chodze na Zumbę raz w tygodniu i jeśli tylko czas mi pozwala to na bieznię i rowerek.Mam nadzieję że do wiosny moja figura ulegnie znacznej poprawie:)


Jeśli chodzi o realizację kolejnych postanowień to za jakiś czas zacznę oduczać córcię od spania w naszym łóżku,ale to za jakieś 1,5-2 tygodnie.Niech najpierw się oswoi z brakiem smoka.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Pierwsza noc bez smoczka...

Jestem mile zaskoczona reakcją mojej córki na brak smoka.Wczorajszy dzień tak jak opisywałam obył się bez monia.Tylko dwa razy wspomniała go i tyle.Najbardziej bałam się nocy.Szczerze?Nie było czego się bać:)Ciężko zasnęła,chciała brak monia zastąpić bajkami,ale ją przytuliłam,pogłaskałam i zasnęła.Koło 23 przeniosłam ją do pokoiku i jej łóżeczka ale pospała tylko godzinę i chciała do nas.Nie chciałam jej bardziej stresowac więc przeniosłam i do rana spała z nami.
Dzisiaj tylko rano raz zawołała o smoczek,później cały dzień nic.Wieczorem wypiła mleko,ale spać ani jej się widzi:/ woła monia...i co robić?Zapytałam czy wie co się stało z moniem.Odpowiedziała że piesek zjadł.Pytam czy coś jej przyniósł?Tak puzzle.I koniec tematu smoczka.To znowu bajki.Nie dałam za wygraną.Udałam że śpię:)Powalała się troszkę po łóżku,całowała mnie w policzek i nos.Przytuliła się i zasnęła.Trwało to wszystko max pół godziny.
Nie taki straszny ten brak monia jak sobie wyobrażałam.Ale wiadomo że każde dziecko jest inne.Moje na szczęście w miarę szybko załapało bez większych problemów.
Jeśli któraś z Was planuje w najbliższym czasie pozbyć się smoka to trzymam kciuki.Nie bójcie się.


P.S czy któraś z Was cwiczy z Ewą Chodakowską?Jak idzie?Są efekty?I który cykl robicie:skalpel,killer czy turbo?Co jest najlepsze?

niedziela, 6 stycznia 2013

Pożegnanie ze smoczkiem

Jedno z postanowień Noworocznych dotyczące dziecka jest w trakcie realizacji.W sumie dwa.Zaczęłam od przenoszenia małej do jej pokoiku i jej łóżeczka.Dwa dni pospała od 22 do 2 i do nas.No cóż dziecko moje ma chyba wbudowany zegarek że się budzi punkt 2.Zawsze...
Od dzisiaj jednak zmieniłam zdanie i odsmoczkowujemy się.Dlaczego?Zauważyłam że Zuzia nie bardzo potrzebuje tego smoczka,nie ssie go tylko trzyma w buzi.Z nim mówi,a my nie rozumiemy co.bez niego też mówiła ale już mniej wyraźnie.Stwierdziłam że jej mowa jest dużo gorsza niż poprzednio,zaczęła seplenić.
Dzisiaj z początkiem nowego tygodnia,zabrałam smoczki i schowałam.Upomniała się na początku,później zapomniała i po kilku godzinach znowu się zaczęła upominać.Zabawiałam ją,zagadywałam i znowu zapominała.Pod wieczór zaczęła coraz bardziej upominać się o smoczek.Wyjęłam go i jak nie widziała to obcięłam silikon.Został minimalny kawałeczek i się nie da złapać i cmokać.Powiedziała że jest zepsuty i be.Ale musiałam wytłumaczyć co się z nim stało.Zabrał go piesek i ugryzł ale jest mu przykro i w zamian za to kupi jej coś innego.Więc zażyczyła sobie puzzle.
Zasneła bez większych problemów.Troszkę popłakała,ale udało mi się ululać i śpi.Jak narazie sukces.Zobaczymy co będzie dalej:)
Trzymajcie kciuki,przez cały rok bo po kolei będę realizować postanowienia:)

piątek, 4 stycznia 2013

Sytuacyjnie

Mąż przynosi do domu zakupy,dziecko aż się rwie do rozpakowywania.Sięga do reklamówki i podaje mi to co wyciągnęła.Chlebek,makaron,zupka chińska,papierosy,woda,piwo.I powtarza:chebek,makalon,bupka,posi,doda,piwo.Schowałam i poszłam do łazienki.
Nagle słyszę:
C(córka):Tato gdzie jest chebek?
T(tata):mama schowała do szafki
C:aha chowała szafki tak?
No cudo.W sumie pierwsza taka poważna i "dorosła" rozmowa mojego dziecka:)

środa, 2 stycznia 2013

Postanowienia Noworoczne

Na ten rok mam kilka postanowień.W zeszłym roku miałam jedno i nie wyszło:/ nie mam aż tak silnej woli.Szybko się zniechęcam ale mam nadzieję że w tym roku lepiej mi pójdzie.Postanowienia dotyczą mnie samej we własnej osobie:),wychowania córci i ogólnie życia rodzinnego.
Zaczniemy od:
Postanowienia dot. wychowania dziecka:
- nauczyć spać we własnym łóżku całą noc,bez przychodzenia do rodziców
-nauczyć zasypiać ją we własnym łóżku
-odzwyczaić od smoczka
-oduczyć noszenia pampków i nauczyć korzystania z nocnika lub toalety
-oduczyć picia mleka w butelce na noc (została nam tylko jedna porcja mleka własnie wieczorna)
-zachęcić do kreatywnych zabaw typu:rysowanie,kolorowanie,czytanie czy układanie puzzli
Mamine postanowienia dotyczące jej samej:) :
-schudnąć minimum 10kg w jak najszybszym czasie.Priorytet!
-ograniczyć napoje gazowane
-zacząć się zdrowo odżywiać
Ogólnie dla rodziny i domu:
-spędzać więcej czasu z mężem (choć do tego oboje musimy mieć czas i chęci)
-zrobić porządki w schowkach,pozbyć się niepotrzebnych rzeczy i uporządkować dokumenty
-gotować nowe potrawy(zawsze jak mam ugotować coś nowego boję się że nie wyjdzie i w efekcie nie gotuję:/)
-poświęcać więcej czasu na zwykłe domowe obowiązki (ogólnie to chodzi o sprzątanie,zawsze mam na mało czasu,jestem zajęta czymś innym a raczej Kimś:) albo zbyt zmęczona żeby zrobić cokolwiek konkretnego)

Tak więc trzymajcie kciuki za mnie.Oczywiście z każdego zrealizowanego postanowienia będę się spowiadać:)
Odchudzanie zaczęłam przed świętami ale oczywiście cały okres świąteczny zaburzył moje plany i dietę MŻ:),zaczęłam znowu od dzisiaj i mam nadzieję że w tym postanowieniu dotrwam,przecież płacę za to:)Zapisałam się na siłownię,do tego dorzucę jakieś ćwiczonka w domu szczególnie na brzuch,dieta MŻ,ograniczyć cukry i napoje gazowane,jeść więcej owoców i warzyw.

wtorek, 1 stycznia 2013

poświątecznie,urodzinowo i Noworocznie:)

Spóźniona,jak zwykle.Święta zabiegane i chorujące...Cały tydzień przed świętami i po świętach zuzia chorowała.Mnie też coś złapało.Do tego sprzątanie,i dziecko miarczące.Ciągle na rękach.Niewiele udało mi się zrobić na raz więc robiłam na raty.I sprzątania wyszedł mi cały tydzień.W niedzielę przedświąteczną leniuchowałam,na szczęście nie szykowałam Wigilii bo byliśmy u moich rodziców.
Zuzia została małe upominki,a hitem okazała się zabawkowa kuchnia z całym wyposażeniem.Dostała też fajną podusię i lalę.
Świąteczne dni przeleniuchowaliśmy,tata do pracy poszedł dopiero w sobotę.W niedzielę wziął wolne bo na Sylwestrowy poniedziałek szykowaliśmy urodzinki Zuzi.Robiliśmy zakupy i powoli szykowaliśmy dom na przyjęcie:)
Impreza urodzinowa miała zacząć się o 16,ale goście pospóźniali się więc zaczęliśmy o 18 jak już byli wszyscy.Prezenty cudowne,dziecko zadowolone i wybawione.W końcu miała towarzystwo innych dzieci,które bardzo lubi i szuka kontaktu.
Nie chciała dmuchać świeczki mimo że ćwiczyła dmuchanie.Ale zaśpiewała sobie sto lat razem ze wszystkimi:)Torcik przepyszny,wypiła szampana i bawiła się swoimi nowymi zabawkami.A dostała sporo:)Między innymi rowerek na 4 kółkach od nas i chrzestnego,zestaw do karaoke od dziadków a od reszty gości lalki(jedna raczkująca:))Maskotkę grającą Myszkę Minnie i grającego Kubusia Puchatka.Ulubione postaci z bajek:)
Wymęczona całym dniem,bo nie spała popołudniu padła po 21.Nie dotrwała fajerwerków na Swoją cześć:)Tak więc mam już dużą,dwuletnią córcię.Kochana jest:)


Skarbeczku wszystkiego co najlepsze,dużo zdrówka,szczęścia,rozwijaj się tak pięknie jak do tej pory.Rodzice są z ciebie dumni.I bardzo Cię kochają.Sto Lat!


Pierwszy dzień Nowego 2013 Roku spędzamy leniuchując,dziecko już śpi a my przed TV.
Wszystkim Wam życzymy aby tn rok był lepszy od poprzedniego,spełnienia marzeń i planów.I oby kasa się Was trzymała jak nigdy:)