piątek, 27 kwietnia 2012

niemowa

Nie wiem co się stało z moim dzieckiem i jego rozwojem.Do tej pory wszystko szło w miarę sprawnie.Wyżynanie ząbków,siadanie,raczkowanie,wstawanie,chodzenie,pierwsze słowa i coraz więcej nowych.
Aż tu nagle...przestała mówić.Tak z dnia na dzień.Nie ma już takiego zasobu słów jaki miała.Czy pozapominała,czy nie są jej potrzebne?Strasznie mało mówi,nie chce powtarzać za mną.Jedyne co nam pozostało z jej mówienia to:mama,wujo,alo,halo,nianio,papa i chyba tyle.Jak to się stało nie mam pojęcia.
Podobno jak dziecko zaczyna chodzić to wtedy przestaje mówić-chodzi już od półtora miesiąca a dopiero od kilku dni okroiła swój słownik.Moje pytanie brzmi:Dlaczego?

czwartek, 26 kwietnia 2012

Deszczowo

Ostatnio pogoda nam nie dopisuje.Przez około tydzień padał deszcz całymi dniami i nocami.A jak nie deszcz to zimno i wiatr.Wiadomo,że w czasie deszczu dzieci się nudzą.I co z takim maluchem jak mój robić?Nic jej nie interesuje na dłuższą metę.5 minut zabawy i koniec-idzie sobie.Dobrze że jest TV i Cyfrowy Polsat to ją zajmuje na chwilę.
Klocki-nie umie układać i jakoś nie rwie się do tego.A mi nie pozwala zbudować do końca tylko psuje albo zabiera klocki.Jedyna czynność jaką wykonuje z klockami to wyrzucanie ich z pudełka i wrzucanie z powrotem.
Próbujemy rysować,niestety bezskutecznie.Nie potrafi dobrze trzymać kredki a co mówić o przyłożeniu jej do papieru i postawieniu jednej kreski:/
Farbki które kupiłam są beznadziejne dla tak małego dziecka.Dużo kolorów-owszem ale nie ma jak zmoczyć łapki i postawić "stempelka",zamierzam się z zakupem specjalnych farbek w dużych buteleczkach.
Jedynie co ją interesuje to chodzenie z salonu do kuchni i z powrotem.
Drogie mamy macie jakieś pomysły na zabawy dla 16 miesięcznego dziecka w deszczowe dni?


wtorek, 24 kwietnia 2012

Owocowa kąpiel

Jakiś czas temu zamówiłam u konsultantki Avon kosmetyki do kąpieli dla Dzidzi.
Bambino nam się skończyło.Zresztą zapach niezbyt ładny.Nie ten sam co pamiętam sprzed 20lat.Zresztą wszystko się od tamtej pory zmieniło.
Zamówiłam więc pięknie pachnące owocowe kosmetyki.Szampon z odżywką o zapachu arbuza,mmmm,cudo:)
I żel/płyn do kąpieli truskawkowy.Można nim myć ciałko dziecka i robić piankę.zapach równie cudowny jak szamponu.
W gratisie (za zwłokę) dostałyśmy żel do kąpieli.A zestaw wygląda tak:
Cenowo bardzo dużo nie wyszło.Około 3f .Dziecię nigdy nie miało do czynienia z  pianką,nie wiedziała po co ona jest i co się z nią robi,ale podobało jej się:)Więc od dziś będziemy się tak kąpać codziennie.








Zuzinek mnie dzisiaj bardzo pozytywnie zaskoczył.Było mi tak miło,że aż prawie się popłakałam ze wzruszenia.
Było to tak:Chciała do mnie na kolana,więc ją wzięłam.Usiadła i oglądała bajki,położyła swoje malutkie,cieplutkie rączki na mojej dłoni i głaskała mnie.Później położyła mi się na kolanach,troszkę obśliniła spodnie (taki mały szczegół),podniosła się i sama z siebie zaczęła dawać dziubki.Takie obślinione,ociekające ale bardzo słodziutkie:).Zaskoczenie to dla mnie przeogromne bo nigdy nie daje dziubków a tym bardziej sama z własnej nieprzymuszonej woli.
Jakby tata to widział to dopiero by było jemu przykro.Do mnie to czasem podejdzie się przytuli,albo jak je obiad to obejmie za szyję i ściśnie mocno ale jego nie.Mimo że kocha go chyba bardziej niż mnie:)
Cóż...,ale i na Tatę przyjdzie pora.Sobie mogę życzyć jeszcze więcej takich chwil.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

kamizelka

Wczoraj mimo paskudnej pogody byliśmy na carboocie (pchli targ),sprzedaja tam zarówno używane jak i nowe rzeczy.Pogoda straszna,padał deszcz,wiał wiatr i nie było w sumie nic interesującego do kupienia.Większość sprzedających uciekła z powodu tejże pogody.Jednak my znaleźliśmy jedną rzecz dla nas.A raczej dla Zuzinki:)Kamizelkę odblaskową.Tutaj w każdym zakładzie pracy pracuje się w takich kamizelkach.Takie są zasady BHP w UK,względy bezpieczeństwa chyba:)
A że Zuzik uwielbia nam pomagać w każdym aspekcie życia codziennego,czy to w kuchni,przy sprzątaniu,czy z tatą w ogrodzie albo przy motorze zakupiliśmy jej taką oto kamizelkę:

Chciałam kupić z napisem:"Mummy's little helper",ale Zuzia jest ukochaną córczką tatusia więc musiała być i kamizelka tatusiowa.Chociaż to mi częściej pomaga:)
Później jedliśmy obiadek,Niunia oczywiście z tatusiem z jednego talerza:)Kamizelka nie została ściągnięta nawet do obiadu.
 Jak tata jest w domu to córcia nie odstępuje go na krok.Wszędzie gdzie on tam i ona.Mama ma wtedy chwilę dla siebie.
Popołudniu,po drzemce pojechaliśmy do wujka bo miał urodziny.Nasze kochane maleństwo było cuuuuddowneeee.Cały czas się bawiła.A to z wujkiem,a to z dziadkiem.W ogóle nie marudziła co u dziadków jej się często zdarza.Najbardziej lubi grać z nimi w piłkę w ogrodzie.Lecz odkryła to dopiero niedawno.Może z tego powodu że wcześniej nie umiała chodzić,a później jak chodziła powolutku to bała się iść na trawę.Teraz ma większe możliwości do zabawy bo chodzi już wszędzie.
Tak więc dzień wczorajszy zaliczam do jak najbardziej udanych,jak to zazwyczaj bywa z niedzielami:)
Teraz po zmianie pracy tata będzie z nami częściej spędzał weekendy,jeśli nie zawsze to w większości.Z czego ja osobiście się bardzo cieszę:)

sobota, 21 kwietnia 2012

no to...lecimy!

Przedwczoraj zakupiłam bilety na samolot.Trochę drogo mnie to wyszło,ale lecieć musimy.A ja nie mogę sie już doczekać.Odliczam dni:)Do 7 maja już nie daleko.
Na szczęście Zuzinek uwielbia latać samolotem.Wspaniale znosi lot,nie odczuwa zmiany ciśnienia,nie płacze.Ogląda widoki za oknem,obserwuje chmurki.Ostatnim razem kiedy leciałyśmy raczkowała po całym samolocie.Zaczepiała ludzi.I co najważniejsze ludzie odwzajemniali jej zaczepki:)Starszy Pan sam zaczął ją zaczepiać jak tylko spojrzała na niego.
 Ciekawe jak tym razem będzie wyglądał nasz lot.Jest już starsza,dużo więcej rozumie i co najważniejsze chodzi.Spodziewam się spacerów po pokładzie:)Zobaczymy,a tymczasem daję wam fotkę.Stara bo prawie sprzed roku,ale w temacie samolotowym:)
Długa wyczerpująca podróż z Polski w lipcu zeszłego roku.Dobrze że było dużo miejsca i nie musiała spać nam na rękach:)

czwartek, 19 kwietnia 2012

Zdrowiejemy!

Z nami już lepiej,Zuzince katarek ustąpił.Lekko kaszle ale tylko z rana.
Zębów jeszcze nie ma.Nie wyszły,i chyba im się nie spieszy:)
Dziąsła napuchnięte jak balony ale nic nie widać.
A ja?Dalej się kuruję,już było ze mną lepiej ale...
No cóż.Wzięło mnie znów:(

Idę się kurować dalej.Miłego wieczoru życzę:)

środa, 18 kwietnia 2012

Mycie ząbków.

W poniedziałek zakupiłyśmy zestaw do mycia ząbków.Tj. 2 szczoteczki i pastę:)
Wiem że dziecko które ma prawie 16 miesięcy powinno myć ząbki już od dawna.Ale...właśnie zawsze jest jakieś ale...więc pytam się:Jak takie małe dziecko ma wypłukać buźkę?No jak,skoro nie umie nawet pluć?
Poszperałam trochę w necie,trafiłam na kilka forów i serwisów dla rodziców i wyczytałam.więc to jest tak...Nakładamy malutką ilość pasty na szczoteczkę,wcieramy ją we włosie i myjemy ząbki.Ważne żeby pasta zawierała jak najmniej fluoru,wtedy dziecko bezpiecznie może ją połknąć.
Tak więc od poniedziałku szorujemy ząbki 2 razy dziennie.
A tutaj nasz zestaw myjący:)
Dlaczego 2 szczoteczki?A już Wam mówię.Dwie ponieważ jedną myję Zuzi ząbki ja,a jak ja skończę to ona dokańcza swoją.Trochę samodzielności jej wprowadziłam.Jeść w dalszym ciągu nie je sama,za duży bałagan by był:D
A tutaj udokumentowana chwila mycia:)
 Tu się troszkę zapieniłyśmy:P


Nasz tata na bezrobociu od poniedziałku,więc jestesmy rodzinnie bezrobotni.
Ale jutro jedzie do Londynu do pracy ze znajomym więc mam nadzieję że czas bezrobocia się skończy.Rano musi wstać więc idziemy spać.Dobranoc wszystkim:)

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

15,5 miesiąca

Wczoraj minęło nam równo 15,5 miesiąca-cudowny czas.Zuzia pięknie się rozwija.
A oto co potrafi:
Czynności:
-Chodzi!!
-Robi "papa" i wysyła całuski
-smarka nosek(lepiej niż niejeden starszak:))
-pokazuje:oczka,uszka,nosek u laleczki
-wie gdzie ma pępek i pokazuje
-mamy pępek też pokazuje:)
-uwielbia oglądać książeczki,pięknie obraca karteczki
-bije brawo
-rozmawia przez telefon
-dmucha jak ma obiadek gorący
Pewnie jest tego więcej ale ja nie potrafię spamiętać,codziennie uczy się czegoś nowego i jest mistrzynią w małpowaniu:p
Co mówimy?:
-Mama
-Tata
-Baba
-Wujo
-Papa
-Pepe (pępek:))
-naśladuje krówkę i pieska
-Atu (Artur)
-Halo,Alo (ulubione słówka)
-Dzidzi
-Lala
I znów pewnie więcej słówek by było ale nie pamiętam wszystkiego,piszę to co używa najczęściej.
Jesteśmy w trakcie nauki wyrazu "ciocia"."Dziadzia" też nie mogę jej nauczyć:)
Kochana Małpeczka mała,robi wszystko to co mama albo tata,ciągle uczy się czegoś nowego.Aż dziw bierze,że dzieci tak szybko łapią.Trzeba uważać na to co się przy niej robi.Nie lubi jak się ktoś kłóci,wtedy płacze.Rodzice nie mogą się przytulić bo dziecko odpycha jedno z nas i samo się tuli.Zazdrośnik malutki.

Poznajcie moją córę,zdjęć kilka dla Was mam.Udało się wstawić:)

Robione którejś pięknej niedzieli:

 Próba samodzielnego jedzenia jogurcika:)
Wyszłam na chwilkę a Maleństwo wlazło do kosza z ubraniami:),świeżo wypranymi


Z Wielkanocy u Dziadków,śniadanko było pyszne:)

Z soboty,pichciłyśmy w kuchni:)A Niunia dzwoniła do Taty żeby do domku wrócił:p

piątek, 13 kwietnia 2012

12.04.12

Pisałam wczoraj posta.Niestety dziecię się co chwila budziło i nie dało rady go skończyć.
Dzisiaj zaczynam od nowa,ale wczorajszy:)

Więc tak,poprzednia noc (z 11 na 12) była masakryczna.Dziecko się budziło co chwila,wyginało w pół,płakało i piszczało.Niczym nie dała się uspokoić.Musiałam podać czopek z Nurofenem.Przy czym niemiłosiernie się namęczyłam.Nie da za chiny zaaplikować nic do pupki:(  Po długich walkach udało się,zabawiłam ją chwilę żeby zapomniała i słodko zasnęła w ramionach mamusi.Później spała w łóżku z rodzicami,nie miałam serca jej odkładać do własnego łóżeczka.I tak przespała spokojnie całą noc.
Wczoraj było dużo lepiej,czopka podałam zanim zasnęła i zanim cokolwiek zaczęło ją boleć już działał.Budziła się troszkę,ale w miare spokojna noc była.
Katarek wciąż jest,dzisiaj doszedł delikatny kaszel.A zębów jak nie było tak nie ma.Tylko dziąsełka są opuchnięte.Mam nadzieję że wyjdą w przeciągu kilku następnych dni,inaczej katar będzie się dalej utrzymywał.Oby nie spłyną na oskrzela.

Mimo przeziębienia,cieknącego kataru Zuzia jest do rany przyłóż.Pięknie się bawi,zajmuję się sama sobą coraz dłużej.Krąży po domu z uśmiechem na buzi.Nie ma marudzeń i płaczy co mnie bardzo cieszy.Mój mały kręciołek:)Chodzi sobie w kóleczko i się śmieje nie wiadomo z czego:)
I ładnie zasypia:)Kładziemy się razem w rodzicielskim łóżku,patrzy na lampkę z lawą i zasypia.Zajmuje nam to troszkę,tak z pół godziny ale nie musimy już lulać i bujać.

No i dziecko choruje i mamę też coś bierze.Ehhh pogoda taka,że łatwo o przeziębienie.

środa, 11 kwietnia 2012

obcy atakują!

Zaatakowały nas kolejne ząbki,tym razem dolne trójki.Do tego nas zainfekowały i mamy katarek.Oj ciężko widzę przyszły tydzień albo i półtora,ale dać radę musimy:)I damy.Jak przy każdym katarku tak i w tym przypadku w ruch poszły lekarstewka,nie jakieś bardzo wpływające na zdrowie,ale pomagające.Nie chcę jej szprycować syropami.Posmarowałam jej klatkę piersiową i plecki vickiem baby,pod nosek maść majerankowa,na poduszeczkę kropelka OlbasOil,wapno i teraz przed chwilką dostała 3 ml nurofenu.Widać ząbki nie dają jej spać,strasznie płacze,co ja mówię?Piszczy...normalnie piszczy jakby ją ktoś ze skóry obdzierał.
Pomeczymy się troszkę,znów niewiele będzie jadła.Dobrze ze pije,słyszałam że to najważniejsze żeby dziecko piło,wtedy katarek szybciej ścieka.

Moje maleństwo zaskoczyło mnie dzisiaj bardzo:) Położyłam się na podłodze i udawałam że śpię.A ona?Stanęła przy mnie,przykucnęła,złapała obiema rączkami za szyję i próbowała podnieść.Jakie to słodkie było,prawie się popłakałam ze wzruszenia.Ale nie mogę przy niej płakać,bo i ona płacze.Chyba myśli że krzywda mi się dzieje.
Na dziś tyle...odpoczywam przed ciężką nocą,nastawiam się psychicznie na wielokrotne wstawanie i przytulanie.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Poświątecznie:)

Witam Was poświątecznie:)Nie miałam czasu napisać życzeń świątecznych a dziś już za późno.Mam nadzieję,że u wszystkich były radosne,pełne emocji i rodzinne.
U nas przygotowania były długie i męczące,w sumie wszystko robiłam w jeden dzień,na szczęście tata pomógł,posprzątał górę,zajął się dzieckiem,pomógł w kuchni przy pieczeniu.Miałam problem z zagnieceniem ciasta:)Nie piekłam nigdy bo albo w domu mama piekła,albo nie było piekarnika,później mieliśmy zepsuty a teraz się wzięłam  i upiekłam 2 ciasta,pierwszy raz w tym roku byłyśmy święcić jajeczka,zrobiłyśmy z Zuzią sałatkę,ugotowałyśmy barszcz biały,i to by było chyba na tyle.Nie zdąrzyłam zrobić wszystkiego co zaplanowałam,dzień był za krótki niestety:)
W Wielką niedzielę byłyśmy w kościele,później na śniadanku u babci i dziadka,zeszło nam cały dzień:)Zuzia świetnie się bawiła.Wróciliśmy zadowoleni z pięknie minionego dnia,spać poszłyśmy po 22.Mała miała tak mocny sen,że nie obudziła się ani razu,nad ranem musiałam sprawdzić czy w ogóle oddycha (jakoś tak mam jak jej nie słyszę).Wstała o 8.20 i nawet jeść nie chciała,dopiero po godzinie zjadła butelkę mleka,Pewnie wczoraj się najadła przez cały dzień że wystarczyło na kolejne 12h:P,pokitwasiłyśmy się troszkę i wstałyśmy:)Uwielbiam poranki kiedy możemy pobaraszkować w łóżku,a robimy to codziennie praktycznie.
Dzisiaj nie czuję poniedziałku jako dnia świątecznego,tata musiał iść do pracy,więc świąt mieliśmy jeden dzień tylko.

Poza tematem świąt:Zuza chodzi coraz lepiej,a nawet od wczoraj próbuje biegać:)

czwartek, 5 kwietnia 2012

mleko matki a modyfikowane...

Tak czytam blogi i myślę.Mam na myśli szczególnie blog Mandarynkowej Mamy i Rashly.Ich problemy jako mam karmiących.Mandarynkowa Mama ma problem bo nie mogła karmić,stara się utrzymać laktację i z tego co widzę dobrze jej idzie.Rashly ma problem z odstawieniem małej od cyca.
A ja mam wyrzuty sumienia czytając ich notki....nie mogłam karmić i jest mi z tym źle.Na początku mała nie umiała ssać,później ja nie miałam pokarmu,zresztą chyba nigdy go nie miałam.Nikt mnie nie uświadomił że tak może czy nie może być.Odciągając miałam tylko 30ml swojego mleka z obu piersi.
Dopiero mama mi uświadomiła że dziecko nie je,od porodu w piątek do poniedziałku nie zrobiła ani jednej kupki co dzieciom na cycu raczej się nie zdarza.Jeśli normalnie jedzą to robią kupę.Mama poleciła mi żebyśmy kupili Mm i zobaczyli czy zje.Zjadła...i w końcu była najedzona,poszła grzecznie spać bez marudzenia,jak bywało wcześniej.Płacz,budziła się co pół godziny,marudziła.
Później starałam się przystawiać ją jeszcze ale to nie dawało żadnych efektów,pomagało nam tylko mleko modyfikowane.Choć mało zjadała to widziałam że je.Po kilku dniach dałam sobie spokój z przystawianiem i całkowicie przeszłam na butlę,nie chciałam męczyć ani siebie ani jej.Tym bardziej że nerwy jeszcze gorzej wpływały na małą i na mnie z resztą też.
Jak ludzie pytali czy karmię piersią odpowiadałam,że nie.Więc co?Wielkie zdziwienie bo jak to?Nie karmisz?I na nic były moje tłumaczenia że brak pokarmu,że mała nie umiała ssać itd.A ja z wyrzutami sumienia i z wielkim dołem wracałam do domu.Najgorzej było kiedy to mama mi robiła wyrzuty,że dziecko powinno pić mleko matki conajmniej przez pierwsze 3 miesiące życia,bo zawiera wszystkie składniki które są mu niezbędne,że odporność i takie tam.Później "teściowa" to samo,a ja codziennie łapałam doła,myślałam nawet że to depresja poporodowa,nie potrafiłam się cieszyć dzieckiem,brakowało mi tej bliskości która jest przy karmieniu piersią.Dopiero po około pół roku wszystko mi przeszło,jak usłyszałam u lekarza w PL,że Zuzia ma wysoką odporność jak na dziecko karmione mm.Inne dzieci w jej wieku już dawno miały infekcje,i to czasem nie tylko raz ale kilka.Zuzia nam się wtedy pochorowała z 2-óch powodów:zmiany klimatu (polecieliśmy 1 raz do Polski),po drugie szły jej pierwsze ząbki.
W którymś poście pisałam o trudnościach z usypianiem małej.W sumie nie przeszkadza mi bujanie jej na rękach,uwielbiam jak się do mnie przytula i zasypia.Obydwie potrzebujemy takiej bliskości ponieważ zabrakło jej jak była malutka z powodu braku karmienia cycem.Więc teraz nadrabiamy zaległości:)


Dziewczynom życzę wytrwałości w swoich postanowieniach,karmienia dzieci jak najdłużej.Oby miały siły i dzieci nie odrzuciły piersi same (co też się zdarza).

środa, 4 kwietnia 2012

wiosna?,czy jeszcze zima?

Z kalendarza wynika że mamy wiosnę,ale od dwóch dni pogoda jest jakby nie wiosenna.Wczoraj pół dnia padało,wiało i nie wiem co jeszcze.Dzisiaj jest gorzej bo pada śnieg.Pogoda istnie niewyjściowa:( A z Zuzą chyba jakiegoś szału dostaniemy od tego siedzenia w domu.
Okna nie pomyte bo czekałam na odpowiedni moment,bliżej świąt bo drzwi balkonowe są namiętnie macane każdego dnia.Nie ważne czy czystymi czy brudnymi rączkami,ale ślady widać.Jak było ciepło to jakoś nie mogłam się za nie zabrać a teraz nie mam możliwości.Może jutro będzie lepiej.Mam nadzieję bo mam dużo planów a bez pogody nie zrealizuję żadnego:(,a święta zapasem.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Niejadek?

Nie wiem od czego zacząć:)Wydaje mi się że mała jest niejadkiem.W dzień bardzo mało je,obiadów prawie wcale,żadnych serków czy jogurcików.Zeby zjadła cokolwiek daję jej parówkę bo nic innego nie chce.Nie mam pojęcia jak ją zachęcić do jedzenia.Siłą jej nie zmuszę przecież.Może są jakieś mamy doświadczone w tych sprawach które zaglądają na mój blog i poratowały by mnie w tej sprawie.Co dajecie swoim dzieciom powyżej roku do jedzenia?
Mała je ale same jakieś przekąski,może to moja wina,a raczej napewno.Ale ja poprostu chcę zeby zjadła cokolwiek więc jej daję mleczną kanapkę,misia lubisia czy coś podobnego.Może zaprzestanę podawania słodkości i jakoś ją przekonam do normalnego jedzenia?Tylko jak?

Ależ napisałam,bez ładu,bez składu ale mam nadzieję że zrozumiecie co chcę przekazać:)